piątek, 14 września 2012

RoadTrip! (dzień 2 i 3)

Wyspani i pozytywnie nastawieni wyruszyliśmy z samego rana zwiedzić troszkę San Diego (Balboa Park, gdzie mieści się słynne Zoo oraz La Jolla, piękne miejsce mieszczące się nad samym wybrzeżem).



Byliśmy też pod meksykańską granicą, ale po zobaczeniu tego znaku uciekliśmy szybko;) 

Marcin jedzący śniadanie i oczywiście mewa-Seagull, która jest perfekcyjnym palaczem jana! Gdziekolwiek nie będziesz jadł ona zawsze będzie przy Tobie czyhać na Twoje jedzenie! 


La Jolla

Następnie po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do słynnego Palm Springs, które oczywiście słynie z bogactwa, wakacji i palm, których jest tam nieskończenie wiele. Samo miasto jest nazwane miastem pustynnym, bo mieści się na środku pustyni.

Marcin i Marilyn



Wyjeżdżając stamtąd natrafiliśmy na środku "nicości" na oazę! Nieprawdopodobnie piękne, zaskakujące i szokujące miejsce, które ma swój mikroklimat, a dodatkowo przez jego środek przebiega uskok San Andreas. Zdecydowanie był to nasz ulubieniec dnia drugiego;)

Nicość
Oaza w Coachella Valley



Zachód słońca w drodze do Death Valley
 Potem był czas już tylko na jazdę jazdę i jazdę, która zmogła nas przed samą Doliną Śmierci (Death Valley), będącej naszym kolejnym celem. Tuż przed północą, gdzie totalnie NIC już nie było widać, a w ciągu 2h minął nas jeden tir, zaparkowaliśmy naszą pomarańczową maszyną przy drodze, rozłożyliśmy siedzenia i obudziliśmy się dopiero o 8 rano! 
Rano widok powalił nas z nóg...


Zwarci i gotowi zaczęliśmy zwiedzać Dolinę Śmierci, która z każdym kilometrem coraz bardziej nas zaskakiwała. Jest to najcieplejsze miejsce w USA, a drugie najcieplejsze po Saharze na Ziemi (temperatura dochodzi tu do 57 stopni Celsjusza). Różnorodność krajobrazów nie dała naszym aparatom ani chwili wytchnienia..


Zabriskie Point

Dante's view

Zabriskie Point

Zabriskie Point

Test nowego Prius'a w Death Valley

i Astona!
Po przejechaniu 160km (samej Death Valley!) ruszyliśmy, przez Sequoia Forrest w stronę Sequoia National Park,który będziemy zwiedzać dopiero jutro. Teraz znowu jesteśmy w hotelu i cieszymy się, że kolejny dzień okazał się jeszcze lepszym niż oczekiwaliśmy!

 ~Ania&Marcin